wycieczka - Mikrowyprawy https://fundacjadziko.org/tag/wycieczka/ Przygoda jest w nas! Wed, 16 Jan 2019 15:52:12 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.8.2 https://i0.wp.com/www.fundacjadziko.org/wp-content/uploads/2017/08/cropped-favicon2.png?fit=32%2C32&ssl=1 wycieczka - Mikrowyprawy https://fundacjadziko.org/tag/wycieczka/ 32 32 154104200 TOP 5 miejsc w Polsce na 2019 r. https://fundacjadziko.org/top-5-miejsc-w-polsce-na-2019-r/ https://fundacjadziko.org/top-5-miejsc-w-polsce-na-2019-r/#comments Wed, 16 Jan 2019 15:52:12 +0000 http://www.fundacjadziko.org/?p=7272 W świat ruszyłbym od zaraz, tylko, że nie mam kasy, ani urlopu. Na szczęście pod nosem mamy przygodową Polskę, która może nie jest tak spektakularna jak Himalaje, Wielkie Równiny czy dorzecze Amazonki, ale ma swoje małe, lokalne cuda. Można w nich odciąć się od świata, odpocząć, nacieszyć oczy, a jak ktoś potrzebuje – to i porządnie się zmęczyć. A więc – gdzie jechać w tym roku? 5. Dolina dolnego Bugu Bo mam pod domem, a jest zjawiskowa. Miks rolniczego krajobrazu, […]

Artykuł TOP 5 miejsc w Polsce na 2019 r. pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
W świat ruszyłbym od zaraz, tylko, że nie mam kasy, ani urlopu. Na szczęście pod nosem mamy przygodową Polskę, która może nie jest tak spektakularna jak Himalaje, Wielkie Równiny czy dorzecze Amazonki, ale ma swoje małe, lokalne cuda. Można w nich odciąć się od świata, odpocząć, nacieszyć oczy, a jak ktoś potrzebuje – to i porządnie się zmęczyć. A więc – gdzie jechać w tym roku?
5. Dolina dolnego Bugu

fot. Filip Klimaszewski dla National Geographic

Bo mam pod domem, a jest zjawiskowa. Miks rolniczego krajobrazu, rozlewisk Bugu, wysp, resztek Puszczy Białej i przelatujących nad tym wszystkim kluczy żurawi. Z Warszawy można się tam dostać w 30-40 minut. Jeden z największych skarbów jakie mamy pod stolicą.

4. Słowiński Park Narodowy

fot.festiwalsztukireportazu.org

Kilka lat temu, na urodziny, przeszedłem go wybrzeżem i od tego czasu marzy mi się powrót. Puste, dzikie plaże, morze na własność, cisza i wielka przestrzeń o jaką trudno w innych regionach Polski. Szkoda tylko, że tak daleko z Warszawy, ale już wszystkie miasta na północ od linii Poznań – Łódź mają jak z płatka! Jedźcie, niełatwo znaleźć tak niezwykłe miejsce nad morzem.

3. Biebrzański Park Narodowy

Bo mają tam wszystko: łosie, które przechodzą przed maską samochodu, wilki, które polują na te łosie, bagna, mokradła, rozlewiska Biebrzy, po których można pływać tratwą i duże, niezabudowane przestrzenie. Podobno rejon na południe od twierdzy Osowiec to najdziksze miejsce w Polsce. Na pewno pojadę tam popływać na SUP-ie (Stand Up Paddle) i tratwie, a wiosną poobserwować ptaki.

2. Beskid Żywiecki

fot. Joanna Długowska

Bo to najbardziej dostępne góry! Z Warszawy w 4,5 h, a z miast na południe od linii Warszawa – Łódź jeszcze krócej! Łatwiej tam dojechać niż w Tatry albo Bieszczady, a wszystko jest: widoki, śnieg, dzikie zwierzęta i podejścia, na których można się zmęczyć. Dla osób, które mają mało czasu, a chcą się odciąć od cywilizacji i odpocząć – idealny kierunek.

Co miesiąc w Beskidzie Żywieckim organizujemy Tropienie wilków. Chcesz dołączyć? Kliknij tutaj!

1. Puszcza Nalibocka, Białoruś

fot. Mikrowyprawy

Wyjątek – mój absolutny TOP jest na Białorusi, ale za to tuż za miedzą. To niegdysiejsze wschodnie rubieże II RP. Były majątek Radziwiłłów i okolice akcji kultowego „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” Sergiusza Piaseckiego (znacie?). Niegdyś jeden z bardziej zaludnionych rejonów Białorusi, po II Wojnie Światowej – egzekucjach i wywózkach – jedno z najdzikszych. Chutorów (samotnych chat w lesie) jest coraz mniej, pozostały pojedyncze zamieszkałe, reszta się rozpada. Miejsce ludzi zajmują wilki, rysie i niedźwiedzie. Byłem tam na jesieni 2018 r. i na pewno wrócę w tym roku. Dlaczego? Bo to jest jedyne miejsce tak blisko Polski, w którym naprawdę czuć dzikość. Ogromne, nieruszane przez leśników połacie lasów, trudne do przejścia bagna i przechodzące pod domami dzikie zwierzęta.

Z Warszawy można się tam dostać za ok. 500 zł lotem do Mińska. Możliwe, że na wiosnę zorganizuję tam mikrowyprawę Men’s only w stylu survivalowym.

Artykuł TOP 5 miejsc w Polsce na 2019 r. pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
https://fundacjadziko.org/top-5-miejsc-w-polsce-na-2019-r/feed/ 1 7272
O sprzęcie – cz. 1/3 https://fundacjadziko.org/o-sprzecie-cz-1-3/ https://fundacjadziko.org/o-sprzecie-cz-1-3/#respond Thu, 19 Jul 2018 13:50:44 +0000 http://www.fundacjadziko.org/?p=315 Kiedyś rozmawiałem z Jarkiem Żurawskim, himalaistą. Opowiadał mi i swoim synu i jego koledze; chłopaki co rusz kupowali nowy sprzęt, droższy i lepszy od poprzedniego. Wydawali na niego sporo pieniędzy i byli naprawdę bardzo dobrze wyposażeni. Ale kiedy Jarek zapytał się ich, co ciekawego z nim zrobili? na co weszli? gdzie pojechali? zaległa cisza. Mieli masę drogiego sprzętu i niewiele osiągnięć na koncie. Rozumiem ich, sam jestem uzależniony od kupowania sprzętu. Kiedy wchodzę do sklepu sportowego czuję się jak dziecko […]

Artykuł O sprzęcie – cz. 1/3 pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
Kiedyś rozmawiałem z Jarkiem Żurawskim, himalaistą. Opowiadał mi i swoim synu i jego koledze; chłopaki co rusz kupowali nowy sprzęt, droższy i lepszy od poprzedniego. Wydawali na niego sporo pieniędzy i byli naprawdę bardzo dobrze wyposażeni. Ale kiedy Jarek zapytał się ich, co ciekawego z nim zrobili? na co weszli? gdzie pojechali? zaległa cisza. Mieli masę drogiego sprzętu i niewiele osiągnięć na koncie.

Rozumiem ich, sam jestem uzależniony od kupowania sprzętu. Kiedy wchodzę do sklepu sportowego czuję się jak dziecko w magazynie z zabawkami. Nagle wszystko jest mi potrzebne i wszystko mi się podoba. Kurtka z trzy warstwową membraną z GORE-TEX-u XCR za trzy tysiące – chcę; śpiwór zapewniający komfort przy minus siedemnastu za dwa tysiące – chcę; kurtka puchowa na arktyczne warunki – k o n i e c z n i e ! Czy wybieram się w Himalaje, na Antarktydę albo w lasy deszczowe? Nie. Czy potrzebuję tego sprzętu? Nie.

Wiem jak to działa: im lepszy będę miał sprzęt, tym fajniejszym będę podróżnikiem. Z prawdziwego zdarzenia, takim, co już niejedno przeszedł. Ale to jest tak jak z aparatami fotograficznymi, nie liczy się za ile tysięcy kupiłeś lustrzankę, ale czy masz dar do obserwacji, potrafisz kadrować i pracować ze światłem. Strasznie drogi obiektyw nie uczyni cię lepszym fotografem. Dopiero kiedy już będziesz dobrym fotografem, powinieneś go sobie kupić, żeby dalej się rozwijać. Tak samo jest w podróżowaniu – drogi sprzęt nie uczyni cię lepszym podróżnikiem. Najpierw się napodróżuj, zobacz czy to jest to, co chcesz robić, a kiedy stwierdzisz, że tak i że chcesz jeździć w coraz trudniejsze tereny, kup co jest ci potrzebne.

Więcej o sprzęcie i nie tylko przeczytasz w mojej książce „Mikrowyprawy w wielkim mieście”. Kupisz ją tutaj: http://tiny.pl/g6chf

Artykuł O sprzęcie – cz. 1/3 pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
https://fundacjadziko.org/o-sprzecie-cz-1-3/feed/ 0 315
Sklepowa jest jak ksiądz https://fundacjadziko.org/sklepowa-jest-jak-mama/ https://fundacjadziko.org/sklepowa-jest-jak-mama/#respond Tue, 12 Jun 2018 11:00:41 +0000 http://www.fundacjadziko.org/?p=288 Pani w domu oglądała telenowelę, ale zerwała się z kanapy jak tylko zobaczyła, że ja i Edek Marynarz* siedzimy pod sklepem. Na półkach miała Łomżę, jedną drożdżówkę z budyniem, trzy kartony ciastek i pęczek zielonych długopisów. Ja wziąłem po sztuce, Edek Marynarz wziął piwo, kolejne dzisiaj i przykucnął pod sklepem. – Przemek, przepraszam, że ci nie powiedziałem o tym kamieniu – powiedział do gościa, który podjechał Astrą. – Wziąłeś go? Przemek nic nie odpowiedział tylko wszedł do sklepu. Kiedy wyszedł z […]

Artykuł Sklepowa jest jak ksiądz pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
Pani w domu oglądała telenowelę, ale zerwała się z kanapy jak tylko zobaczyła, że ja i Edek Marynarz* siedzimy pod sklepem. Na półkach miała Łomżę, jedną drożdżówkę z budyniem, trzy kartony ciastek i pęczek zielonych długopisów. Ja wziąłem po sztuce, Edek Marynarz wziął piwo, kolejne dzisiaj i przykucnął pod sklepem.

edf

– Przemek, przepraszam, że ci nie powiedziałem o tym kamieniu – powiedział do gościa, który podjechał Astrą. – Wziąłeś go?

Przemek nic nie odpowiedział tylko wszedł do sklepu. Kiedy wyszedł z foliówką pełną piwa, Edek zagaił jeszcze raz.

– On już tam z dziewięć lat leżał. Słyszysz?

Przemek tylko kiwnął głową, wsiadł do Astry i odjechał.

– Dobre dziewięć lat. Przepraszam, że nie powiedziałem – Edek rzucił za Astrą. Jakby przepraszał za największą zbrodnię, jakby wytłukł pół wioski. Pociągnął piwa, osunął się na ziemię i zaczął gadać do siebie. Pluł, wkurwiał się i kręcił głową jakby zaprzeczał, że to nie jego wina.

edf

Przy mnie przykucnął Dziadek. Zapytał czy przyjechałem na ryby, a potem sam mówił: syn informatyk w Warszawie, mieszkanie ma, a dom jeszcze kupił, tutej wyremontował mi poddasze, mówię po co?, a on: tato, dopóki jesteś, pieniądze mam, to robię, żona na raka w Katowicach umiera, córka w szpitalu z nią siedzi, sto sześćdziesiąt za hotel płaci, mówią, że trzustki się nie operuje, na wątrobę przeskoczył, a teraz na kości, ja mam hektar trzydzieści arów ziemi z łąką aż do samej rzeki ale dzierżawię, co ja będę robił? – podniósł butelkę, żeby wyduldać resztę piwa a ja wykorzystałem ten moment żeby uciec. Znam takich historyków, mogą tak mówić do zimy. Uciekłem żeby mnie nie zalał kolejnymi opowieściami. Odniosłem pustą flaszkę po Łomży, a za mną, do sklepu weszli Edek i Dziadek. Obsiedli sklepową razem z muchami i czekali aż się odezwie. Na spowiedź przyszli. Opowiedzieć o kamieniu i żonie, o hektarach, hotelu i żonie, co na raka umiera. Otym wszystkim, o czym rozmawiali już setki razy.

edf

 

*Edek Marynarz – nie pasuje mi słowo pijaczek, a menel tym bardziej. Oba są pogardliwe. Dlatego każda taka postać będzie Edkiem Marynarzem, który chwieje się jakby ziemia falowała mu pod nogami jak łódka podczas sztormu.

Artykuł Sklepowa jest jak ksiądz pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
https://fundacjadziko.org/sklepowa-jest-jak-mama/feed/ 0 288
Kampinos: podmiejski, nudnawy lasek https://fundacjadziko.org/kampinos-podmiejski-nudnawy-lasek/ https://fundacjadziko.org/kampinos-podmiejski-nudnawy-lasek/#comments Sun, 11 Jun 2017 19:23:31 +0000 http://www.fundacjadziko.org/?p=33 Z Kampinosem mam problem. Niby mam pod miastem ogromny las, wydawałoby się – idealny plac zabaw. Ale traktuję go po macoszemu. Raz, że długo muszę do niego jechać – prawie półtorej godziny; dwa, że nie wydaje mi się specjalnie atrakcyjny. Więc jeśli już mam gdzieś jechać, to wolę dalej, ale z większą szansą na przeżycie czegoś ciekawego. W odniesieniu do Kampinosu trzymam się starej etykietki: podmiejski, nudnawy lasek. Któregoś razu stwierdziłem jednak, że przełamię ten wizerunek. Wybrałem się do niego w środku […]

Artykuł Kampinos: podmiejski, nudnawy lasek pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
Z Kampinosem mam problem. Niby mam pod miastem ogromny las, wydawałoby się – idealny plac zabaw. Ale traktuję go po macoszemu. Raz, że długo muszę do niego jechać – prawie półtorej godziny; dwa, że nie wydaje mi się specjalnie atrakcyjny. Więc jeśli już mam gdzieś jechać, to wolę dalej, ale z większą szansą na przeżycie czegoś ciekawego. W odniesieniu do Kampinosu trzymam się starej etykietki:

podmiejski, nudnawy lasek.

Któregoś razu stwierdziłem jednak, że przełamię ten wizerunek. Wybrałem się do niego w środku tygodnia na dwudniową mikrowyprawę. Był przednówek, okres w którym żurawie mają gody, tzw. toki i chciałem je podejrzeć. Sprawdziłem, w której części parku mam szansę je spotkać i ruszyłem w las z końcówki autobusu 729 w Truskawiu.

Na wejściu znaki ostrzegały, że szlaki są podtopione, ale uznałem to tylko za zachętę. Mogło być dużo ciekawiej przedzierać się przez podmokłe tereny niż spacerować prostą jak linijka ścieżką. Szybko okazało się, że ostrzeżenia postawione są na wyrost. Kartka z żółtą łodzią podwodną zapowiadała poważne problemy, a okazało się, że woda ledwo co przykryła grunt i to w miejscach, w których od lat stoją porządne kładki. Takie mikro rozlewiska na pewno urozmaicały widok, ale żadnym utrudnieniem nie były.

Kiedy doszedłem do strumyka, usiadłem na ziemi i zacząłem scyzorykiem dłubać w korze łódeczkę. Zastanawiałem się nad tym jak

niesamowitą moc ma zrobienie sobie wolnego w tygodniu.

Jak bardzo czułem się wolny. Jak bardzo codzienne problemy w pracy, które urastają do rangi gigantów, skarlały. Wziąłem głęboki oddech i poczułem, że naprawdę wypoczywam. Przypomniałem sobie ludzi w metrze w zapiętych pod szyję białych koszulach, ciasnych garsonkach, z torebkami i walizkami w ręce. Na żadnej twarzy nie znalazłem uśmiechu. Większość chowała je w komórkach, niektórzy z niecierpliwością wyczekiwali swojej stacji tylko po to, żeby za chwilę wejść do pracy, której nie lubią.

Sam mam w swoim dorobku zawody, których nie znosiłem, ale musiałem je robić żeby się utrzymać, więc wiedziałem co przeżywali. Codzienną frustrę. Chociaż byłem zaspany (nie znoszę wstawać rano), to jednak byłem szczęściarzem. Ja jechałem do lasu, oni do biura. Jeśli tylko chciałem mogłem rozłożyć się pod drzewami i zasnąć, oni musieli tkwić przy komputerze. Szkoda mi ich było.

Wyobrażałem sobie, że wstaję, wspinam się na fotel i krzyczę: Ejjjj, luuudzie! Chrzanić to! Wszyscy idziemy do lasu! I z pętli na Młocinach wylewają się tłumy, które zamiast do biur, pędzą do Kampinosu.

Rzeki ludzi, pielgrzymki całe, które wchodzą w las i przez osiem godzin leżą w mchu. Ćmią papierosy, piją kawę i gapią się w niebo. I to będzie ich najlepszy dzień w pracy ever. Ale tak się nie stało, na Młocinach wysiadłem sam.

Chociaż wielokrotnie robiłem mikrowyprawy w weekendy to jednak nie miały one tak odświeżającego efektu. Podróże w weekendy są czymś normalnym, w dzień roboczy – aberracją. Mózg nie jest do nich przyzwyczajony i reaguje tak jakbym wynurzył się na powierzchnię po długim nurkowaniu na bezdechu. Tlen zasysa jak odkurzacz.

Łódeczka z kory przewróciła się na bok zaraz po tym jak postawiłem ją na wodę. Szkutnik był ze mnie marny, więc wstałem i poszedłem dalej. Szlak stał się monotonny, sosnowo-piaskowy.

Jedynym urozmaiceniem był nocleg w lesie. Nic tylko ja, mech i wyjące samoloty, które startowały z Modlina.

Następnego dnia niewiele się zmieniło, pokonywałem kolejne kilometry ale widok był ten sam. Miałem wrażenie, że idę po bieżni a po lewej i prawej przewija się to samo zdjęcie na ripicie. Sosny stały wyprostowane obok siebie jak Chińczycy na apelu ku czci Mao. Pień w pień to samo.

Mikrowyprawa, która miała mi odczarować Kampinos, tak naprawdę utrwaliła jego wizerunek: nudnego, powtarzalnego lasu, do którego można co najwyżej pójść na niedzielny spacer.

Ale może się mylę? Znacie ciekawsze rejony w KPN-ie?

Artykuł Kampinos: podmiejski, nudnawy lasek pochodzi z serwisu Mikrowyprawy.

]]>
https://fundacjadziko.org/kampinos-podmiejski-nudnawy-lasek/feed/ 1 33